Mieszkanka Łodzi potknęła się o nierówny chodnik, doznając poważnych obrażeń ciała. Odpowiedzialnością za szkodę mieszkanka obciążyła miasto Łódź – Zarząd Dróg i Transportu, dowodząc, że miasto zaniedbało obowiązek utrzymania nawierzchni chodnika w należytym stanie. Sąd uznał jednak, że nie można oczekiwać od pieszego, że będzie nieprzerwanie obserwował nawierzchnię, po której się porusza.

 
Ubezpieczyciel gminy nie uznał roszczenia
 
Zakład ubezpieczeń, twierdzi, że do zdarzenia doszło wskutek zawinionego i bezprawnego zaniechania ubezpieczonej gminy. Miejscowe wypiętrzenie płyt chodnikowych było spowodowane korzeniami rosnącego nieopodal drzewa, a zatem okolicznością od ubezpieczającego niezależną. Chodnik na pozostałej szerokości (ok. 75 proc.) był w dobrym stanie, nie stwarzając zagrożenia dla zdrowia lub życia użytkowników. Towarzystwo ubezpieczeniowe podniosło także, że poszkodowana przyczyniła się do powstania szkody, ponieważ nienależycie obserwowała drogę, po której się przemieszczała, nadto wiedziała o istnieniu nierówności chodnika w tym miejscu.
 
Innego zdania był Sąd
 
Sąd Rejonowy dla Łodzi-Widzewa stwierdził jednak, że ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność gwarancyjną za wypadek, bo gmina nie zapewniła należytego stanu nawierzchni chodnika. Podkreślił, że zapewnienie równych, pozbawionych ubytków nawierzchni chodników jest standardem i stanowi minimum staranności w utrzymaniu ich nawierzchni. Niedopuszczalne jest, aby w nawierzchni chodnika znajdowały się ubytki i wystające płyty, gdyż zagrażają one bezpieczeństwu pieszych.
 
Stan nawierzchni tego konkretnego chodnika z wystającymi płytami stwarzał każdorazowo prawdopodobieństwo powstania wypadku. Dodatkowo gmina, mając świadomość wypiętrzenia chodnika w tym miejscu, w żaden sposób nie poinformowała pieszych o niebezpieczeństwie.
 
Sąd nie dopatrzył się przy tym, by kobieta swoim zachowaniem przyczyniła się do szkody. Fakt, że nie zauważyła nierówności, o które się potknęła, był spowodowany brakiem właściwego zabezpieczenia nawierzchni chodnika, nie zaś jej nieostrożnością. Nawet jeśli wiedziała o nierównościach w tym miejscu, mogła o nich zapomnieć lub spodziewać się, że zostały już usunięte. Sąd podkreślił przy tym, że trudno oczekiwać, aby pieszy miał cały czas spuszczony wzrok i był skoncentrowany na obserwowaniu nawierzchni chodnika.
 
Ubezpieczyciel gminy ma więc zapłacić poszkodowanej 38 tys. zł zadośćuczynienia. Będzie także ponosić odpowiedzialność za skutki wypadku, które mogą się ujawnić u niej w przyszłości. Wyrok utrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Łodzi.
 
Sygnatura akt: III Ca 1419/16
 
Źródło: www.rp.pl