Media społecznościowe otwierają przed ubezpieczycielami nieograniczone możliwości. Firmy ubezpieczeniowe będą mogły sprawdzić, czy nasza aktywność w mediach społecznościowych nie stawia pod znakiem zapytania prawdziwości złożonych przez nas oświadczeń, np. tych podanych w ankiecie medycznej, którą podpisujemy przed podpisaniem umowy ubezpieczenia na życie.

 
Nadchodzi nowa era w naszych relacjach z ubezpieczycielami. Przed zakupem ubezpieczenia samochodu, mieszkania czy polisy na życie towarzystwo ubezpieczeniowe prześwietli profil klienta w mediach społecznościowych. Jakie wpisy i zdjęcia na Facebooku lub Twitterze mogą niespodziewanie spowodować wzrost składki?
 
TU, zanim obejmie ochroną nasz majątek, zdrowie lub życie, zada nam pytania, które pozwolą oszacować ryzyko i ocenić wysokość składki
 
W większości przypadków towarzystwa ubezpieczeniowe, przyjmując nasze odpowiedzi na te pytania, wierzą nam na słowo. Nieważne, czy chodzi o zakup polisy mieszkaniowej, na życie czy obowiązkowego OC. To klient składa deklarację, że nie pali, nie leczy się na żadne choroby przewlekłe, a kluczy do domu nie zostawia pod wycieraczką.
 
Nawet najmniejsza rozbieżność może zaprzepaścić szansę na świadczenie lub odszkodowanie
 
Najczęściej dopiero wtedy, kiedy dojdzie do wypadku lub zdarzenia objętego polisą i klient upomni się o odszkodowanie. Wtedy ubezpieczalnia skrupulatnie sprawdzi zgodność oświadczeń złożonych przy podpisywaniu umowy z rzeczywistością. Nawet najmniejsza rozbieżność może zaprzepaścić szansę na świadczenie lub odszkodowanie. Jeżeli kierowca nie przyzna się, że autem jeździ jego 18-letnia córka, to za ubezpieczenie zapłaci dużo mniej niż w sytuacji, gdyby nie ukrywał tej okoliczności. Ale jeśli dziewczyna spowoduje wypadek i złoży wniosek o wypłatę odszkodowania za stłuczkę, ubezpieczalnia zwróci się do swojego klienta z prośbą o dopłatę do składki ubezpieczeniowej. Często bardzo wysoką.
 
Wyższa cena polisy za zdjęcia na Facebooku
 
Przedstawiciel jednej z firm ubezpieczeniowych działających w Polsce wyjaśnia: „ Zachowania ryzykowne, które dokumentujemy i zamieszczamy w mediach społecznościowych, mogą wkrótce wpływać na cenę polisy. Jeśli klient wrzuca do sieci film, na którym jedzie z prędkością 200 kilometrów na godzinę w terenie zabudowanym, to możliwe, że wkrótce zapłaci więcej za ubezpieczenie auta”.
 
Upubliczniasz informacje o sobie? Możesz nie dostać odszkodowania
 
„ Oczywiście wciąż obowiązują ustawy o ochronie danych osobowych, które ograniczają możliwość wykorzystania przez ubezpieczycieli danych innych niż te oficjalne, ale jeśli sami jako konsumenci publicznie udostępniamy informacje na swój temat, to firmy ubezpieczeniowe znajdą furtki, aby dało się korzystać z tych informacji” – dodaje inny przedstawiciel branży.
 
A co z wypłatą odszkodowania?
 
Dla przykładu, zakład ubezpieczeń będzie też mógł wydać decyzję o odmowie wypłaty odszkodowania, jeśli zobaczy, że ciężko chory klient wyjechał w góry. Może zażądać zwrotu pieniędzy, gdy „sprytny” kierowca pochwali się, że zostało mu trochę grosza w kieszeni po naprawie auta na koszt ubezpieczyciela (dostał odszkodowanie do ręki).
Na szczęście dla klientów większość opisanych powyżej przypadków to na razie pieśń przyszłości. Jednak już teraz ubezpieczalnie przeszukują profile swoich klientów w mediach społecznościowych. Czego tam szukają?
 
Wyłudzacze odszkodowań już są pod lupą
 
Gdy ubezpieczalnia dostanie podejrzany wniosek o wypłatę odszkodowania, to nie tylko sprawdzi aktywność swojego klienta na Facebooku czy Instagramie, ale nawet zwróci się o pomoc do agencji detektywistycznej. Podejrzenie budzi m.in. zgłaszanie się po odszkodowanie kilka dni po wykupie polisy. Innym sygnałem jest zgłoszenie wypadku, do którego doszło między godziną 2 a 5 w nocy, w odludnym miejscu, bez świadków. Kolejny symptom: kilka zgłoszeń w ciągu roku dotyczących tego samego samochodu lub kilka wniosków o odszkodowanie od jednej osoby.
Za granicą już teraz ubezpieczyciele mają zautomatyzowane narzędzia umożliwiające przeszukiwanie mediów społecznościowych w celu wykrycia wyłudzenia, a zdjęcia zamieszczane w internecie są wykorzystywane przeciwko oszustom jako dowody w sądzie.
 
Źródło: www.wyborcza.pl