TU Allianz w styczniu opublikowało „Barometr Ryzyk” z którego m.in.: wynika, że właściciele firm coraz częściej obawiają się nieprzewidywalności w środowisku biznesowym, które charakteryzuje się wzrostem niestabilności rynkowej i zagrożeniami o charakterze politycznym, w tym terroryzmu.

 
Co prawda w Polsce nie było zamachów, ale problem ten dotyczy również naszego kraju. Ponadto Polacy polskie firmy eksportują towary do państw, gdzie ryzyko terroryzmu jest dość duże, o czym świadczy chociażby atak na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie, który przeprowadzony był za pomocą ciężarówki na polskich numerach rejestracyjnych.
 
Agnieszka Michałowska, dyrektor w Marsh Polska dodaje: „Największe firmy brokerskie i w zasadzie prawie wszystkie zakłady ubezpieczeń prowadzą szczegółowy rejestr zdarzeń o charakterze terrorystycznym, sprawdzają również, jak działają służby bezpieczeństwa w tych krajach w momencie wystąpienia ryzyka. Oceny inżynieryjne odgrywają szczególnie ważną rolę, bo dostarczają wiedzy o działalności firmy, lokalizacji przedmiotu ochrony, zabezpieczeniach, bezpieczeństwie procesowym itp.”.
 
Część klientów rozważa ubezpieczenie od tego ryzyka i w zależności od sytuacji polityczno-społecznej kupuje je albo nie. Nadal dużo jest firm przekonanych, że terroryzm ich nie dosięgnie i w tej grupie ubezpieczenie się nie przyjęło.
 
Łukasz Zoń, prezes Stowarzyszenia Polskich Brokerów Ubezpieczeniowych i Reasekuracyjnych podkreśla, że przedsiębiorcy w większości nie decydują się na tego rodzaju ochronę: „ Klienci zazwyczaj nie decydują się na zwiększenie ochrony. Wyjątkiem są większe przedsięwzięcia, w tym inwestycje, w których – szczególnie w przypadku zaangażowania międzynarodowego kapitału – pokrycie od szkód spowodowanych aktami terroryzmu jest zazwyczaj wymagane przez zagranicznych partnerów czy kredytodawców, dla których jest to pokrycie standardowe”.
 
Ubezpieczenia od ryzyka terroryzmu wchodzą również w zakres ochrony ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej
 
Ma to duże znaczenie w branży lotniczej, gdzie towarzystwa obejmują programem ubezpieczeniowym m.in. odpowiedzialność cywilną za szkody osobowe i rzeczowe, które powstały w związku z podróżą, z tytułu prowadzenia obsługi naziemnej lub w trakcie zarządzania portem lotniczym. Podobnej ochrony poszukują hotele. Wprawdzie za ewentualny atak nie odpowiadają ani linie lotnicze, ani biura podróży, ani hotele, ale to te podmioty mogą stać się adresatami roszczeń, jeśli dojdzie do zamachu terrorystycznego.
 
Określenie zagrożeń i wycena ryzyka nie są proste
 
Jak podkreśla Leon Pierzchalski, dyrektor Departamentu Ubezpieczeń Korporacyjnych w TU Uniqa, ataki terrorystycznych nie są łatwe do zdefiniowania, Przykładem na to jest różnica pomiędzy „zwykłym” terroryzmem, który wygenerował szkody w ubezpieczonym obiekcie poprzez np. wybuch bomby, a terroryzmem „skażeniowym” , który powoduje skażenie biologiczne, chemiczne czy nuklearne bardzo dużego obszaru. Ubezpieczyciele oferują tego typu ochronę, a warunki oferty są każdorazowo indywidualnie określane na podstawie oceny ryzyka.
 
Istnieje jednak nadal duża „szara strefa”, której rynek ubezpieczeniowy nie pokrywa swoją ochroną ubezpieczeniową lub ochrona ubezpieczeniowa w tym obszarze jest mocno ograniczona – przykładowo skażenie biologiczne, chemiczne i jądrowe lub czyste straty finansowe na skutek ataków terrorystycznych.
 
Koszty zamachów przy użyciu aut
 
Grudniowy zamach w Berlinie ukazał, że pośrednio finansowymi konsekwencjami ataków terrorystycznych mogą być obciążeni kierowcy posiadający komunikacyjne ubezpieczenie OC.
 
Po tragedii w Berlinie z użyciem ciężarówki na polskich numerach rejestracyjnych powstało pytanie: do kogo rodziny ofiar oraz poszkodowani mają się zwracać o odszkodowania?
 
Co do zasady, zakład ubezpieczeń odpowiada zgodnie z przepisami prawa miejsca zdarzenia. A zatem od uregulowań obowiązujących w danym kraju zależy, czy i kto będzie ponosił odpowiedzialność za szkody wynikłe z aktów terroryzmu. W Niemczech czyny wynikłe z winy umyślnej są wyłączone z ochrony ubezpieczeniowej odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych w ramach obowiązkowego ubezpieczenia OC, a w takim przypadku właściwym organem do rozpatrywania wniosków odszkodowawczych jest niemiecki fundusz gwarancyjny Verkehrsopferhilfe e.V.
 
Jak jednak podkreśla jeden z ekspertów – Łukasz Zoń, gdyby do zamachu doszło w innym kraju niż Niemcy, sprawa wyglądałaby inaczej: „W myśl polskiego prawa obowiązkowe OC komunikacyjne obejmuje swoim zakresem wszelkie szkody spowodowane przez pojazd. Dlatego gdyby doszło w Polsce do sytuacji podobnej do grudniowego zamachu w Berlinie, za pokrycie szkód zapłaciłby ubezpieczyciel”.
 
Ubezpieczyciel płaciłby odszkodowania do wysokości naszej sumy gwarancyjnej, czyli 5 mln euro przy szkodach osobowych za zdarzenie, bez względu na liczbę poszkodowanych, oraz do 1 mln euro za szkody rzeczowe za zdarzenie, bez względu na liczbę osób poszkodowanych. Potem mógłby wystąpić z regresem do kierującego, ale w praktyce byłoby bardzo trudne wyegzekwowanie zwrotu kosztów odszkodowania od sprawcy.
 
Źródło: www.obserwatorfinansowy.pl    www.allianz.pl