Postęp technologiczny generuje różnego rodzaju ryzyka – w tym ryzyko wycieku danych, czy ataków cybernetycznych. Cyberpolisy są zatem coraz bardziej pożądanym produktem wśród właścicieli przedsiębiorstw. Ponadto eksperci branży ubezpieczeniowej sugerują, że przepisy o ochronie danych osobowych również przyczynią się do wzrostu zainteresowania tego rodzaju ochroną.

 
„Postęp technologiczny niesie ze sobą ryzyko np. wycieku danych, ataków cybernetycznych czy szkód majątkowych wynikających z użycia technologii. Ta kategoria jest najbardziej dotkliwa z punktu widzenia ekspozycji na straty finansowe, a z drugiej strony – jest najbardziej prawdopodobna. W związku z tym obserwujemy wśród polskich przedsiębiorców bardzo duże zainteresowanie pokryciem ubezpieczeniowym w tym obszarze oraz zarządzaniem ryzykiem w obszarze technologicznym” – mówi Artur Grześkowiak, prezes zarządu Marsh Polska.
 

Dwie trzecie firm doświadczyło znaczącego incydentu naruszenia bezpieczeństwa

 
Z ubiegłorocznego „Światowego badania bezpieczeństwa informacji” firmy doradczej EY wynika, że blisko dwie trzecie firm doświadczyło znaczącego incydentu naruszenia bezpieczeństwa. W 2016 i 2017 roku jednym z głównych cyberzagrożeń było złośliwe oprogramowanie blokujące dostęp do danych i żądające okupu w zamian za przywrócenie dostępu. Według ekspertów Kaspersky Lab w ciągu ostatnich miesięcy częstotliwość takich ataków na firmy wzrosła trzykrotnie.
 

RODO zwiększy zapotrzebowanie na ubezpieczenie od cyberryzyka

 
Eksperci branży ubezpieczeniowej oceniają, że cyberpolisy będą zyskiwać na popularności również dzięki zmianom w przepisach o ochronie danych osobowych. RODO, czyli nowa unijna regulacja, nakłada szereg restrykcyjnych obowiązków na firmy, które gromadzą i przetwarzają dane osobowe swoich klientów. Za naruszenia bezpieczeństwa będą im grozić wysokie kary finansowe – sięgające nawet 20 mln euro albo 4% rocznych globalnych obrotów przedsiębiorstwa. To powoduje, że spora część firm chce się ubezpieczyć na wypadek kradzieży albo wycieku danych. „Zmiany legislacyjne są czynnikiem, który wśród polskich przedsiębiorców budzi świadomość ryzyka. To powoduje obawy i jest naturalnym źródłem popytu przedsiębiorstw na ubezpieczenia typu D&O czy ubezpieczenia typu cyber” – dodaje  Artur Grześkowiak.
 
Prezes Marsh zwraca uwagę na to, że w Polsce jest stosunkowo niewiele polis i programów ubezpieczeniowych z zakresu cyberryzyka. Jednak rynek stale się rozwija – około 70–80% przedsiębiorstw rozważało w ubiegłym roku tego typu ochronę albo planowało wprowadzenie takiego ubezpieczenia w tym roku: „Wdrożenie takiego programu ubezpieczeniowego związane jest z rozciągniętym w czasie procesem oceny ryzyka. Trwa to średnio od kilku do kilkunastu miesięcy. Do tego dochodzą kwestie budżetowe, czyli zaplanowanie w budżecie kosztowym takich ubezpieczeń. Spodziewamy się, że 2018 rok będzie okresem dużego ożywienia w tym segmencie. Liczba polis powinna się podwoić, a nawet potroić na polskim rynku. Takiej tendencji spodziewamy się w okresie średnioterminowym, przez najbliższe 3–5 lat” – dodaje ekspert.
 

Sektor ubezpieczeniowy będzie też korzystać na sytuacji panującej na rynku pracy

 
Historycznie niskie bezrobocie, brak wykwalifikowanej kadry, na który nakłada się niekorzystna sytuacja demograficzna, to dla przedsiębiorstw poważne wyzwania i główny hamulec rozwoju. Z drugiej strony jest to też czynnik, który będzie skłaniał firmy do inwestowania w pracowników i poszerzania oferty pozapłacowych bonusów, wśród których ubezpieczenia na życie czy prywatne polisy zdrowotne są bardzo popularne.
 
Źródło: www.info.newseria.pl